szczyt osobistej doskonałości.
Komentarze: 2
Powinno się zaczynać od początku. Za każdym razem, aby obrazowo wyjaśnić sytuację. Tylko, że dla mnie, to co stało się niecałe osiemnaście lat temu, jest i będzie wielką tajemnicą. Nieokreślonym wspomnieniem. No i na dodatek nie moim. Dlatego z właściwą mi beztroską zostawiam to za sobą. Wszystko zostawiam. Zaczynam od chwili obecnej. Tak będzie lepiej. Nie lubię czytać biografii tym bardziej ich pisać. Nie lubię patosu. Nie będę opowiadać swojej historii i na siłę wmawiać wszystkim, że „życie dało mi po dupie”. Bo nawet jeśli tak jest, nawet jeśli coś tam doświadczyłam to było. Minęło. Znikło i odeszło. Realnie wytłumaczyć można tylko chwilę obecną i ewentualnie to co przede mną.
Oczywiście. Zaczynam od „nie lubię”, „nie będę”. Coraz częściej właśnie od tego zaczynam. Taki wstęp nie daje nadziei na powodzenie. Co więcej od początku zniechęca. Nadaje całej kompozycji niefrasobliwy tytuł „nie”. I choć doskonale o tym wiem, nadal to robię bo tak łatwo. Prawda? Natomiast o wiele trudniejsze wydaje się wyrzekanie – narzekania i uzyskanie realnej zmiany. Oczyszczenie swojego umysłu od prozaicznych „nie lubię”. Tego właśnie chcę. W chwili obecnej. I czuję, że do tego właśnie zaczynam dążyć. Do oczyszczenia, rzecz jasna. Tam właśnie jest to moje słońce. Na szczycie. Osobistej doskonałości. Zdaje się.
Dodaj komentarz