Komentarze: 2
Kolejny raz łapiąc za klamkę nie jestem jeszcze pewna. Nie znajduję w sobie siły aby ją nacisnąć. Powstrzymuje mnie lęk przed tym co nieznane. Każdego dnia mam szanse.
Ale dalej stoję tylko przed drzwiami...
Kolejny raz łapiąc za klamkę nie jestem jeszcze pewna. Nie znajduję w sobie siły aby ją nacisnąć. Powstrzymuje mnie lęk przed tym co nieznane. Każdego dnia mam szanse.
Ale dalej stoję tylko przed drzwiami...
Niezrozumienie. Prowadzi do absurdu. Wyrzekam się tego na czym mi najbardziej zależy. W imię czego? Nawet sobie nie potrafię zadać tego pytania. Nie rozumiem. Już nie umiem nic. Nie umiem być tu. Nie umiem żyć w tym wszystkim. Bezsilnie patrzę tylko na swoją krzywdę którą przecież sama sobie wyrządzam. Nie potrafię znaleźć satysfakcji, już nawet w tych krótkich momentach. Dobra mina do złej gry wykańcza emocjonalnie. Chciałabym... tylko obudzić się jutro z uśmiechem na twarzy. Tu nieistotne są zmiany.
Chciałaby tylko aby...ktoś mnie nastawił na ‘pozytywność’.
Tymczasem wszystko jest tylko marnym 'dążeniem'...
było... erotycznie. bo pierwszy raz w życiu pozowałam i to do AKTu. i naprawdę czułam się maksymalnie kobieco.
Dokładnie zawieszona. Pomiędzy tym czego chcę a tym co jest oczywiste. Oczekiwania rosną wraz z ambicjami. Być może to ostatnie spotkanie. Jeśli on nie zaproponuje tego na czym mi zależy zmyśle coś i zniknę z jego życia. Niehumanitarnie. Obiecywałam że nie ucieknę. Ale zrobię to, tylko jeszcze nie wiem kiedy. Może dzisiaj właśnie. Nawet nie wie, jeden fałszywy krok, coś mi się nie spodoba i już. Koniec nie ma mnie. Zostanie tylko wielka dziura po bombie którą z premedytacją zdetonuję. Bez skrupułów. Bo to ja miałam go wykorzystać a jak na razie on mnie wykorzystuje. Smutna historia ‘kariery’ za wszelką cenę. Ale ja się nie dam. Być może nawet źle robię, od początku źle, może nie tędy droga. Może nawet bez jego pomocy bym się wybiła. Nie wiem i prawdopodobnie nigdy się nie dowiem. Ale to nie ważne. Dzisiaj pójdę tam, spróbuję jeszcze raz. A jeśli nie... cóż. Nie wrócę. Zimna suka. Czasami. Czasami nie. Ot co.
W każdym razie nikt nie będzie sobie podnosił samooceny i urozmaicał życia moim kosztem.
Jestem. Znowu ja, znowu tutaj. Wracam z potrzeby. Jakiej? Nieistotne, wszystko co teraz – bez większego znaczenia. Za szklaną barierą żyje się łatwiej. O tak. Świadomość, że jest się oddzielonym od tego co rzeczywiste staje się budująca. Dodaje pewności siebie. To nie trudne, wystarczy tylko stworzyć dystans. Ja już go wykreowałam. Nawet nie wiem kiedy, to się stało mechanicznie. Naturalny system obronny. I teraz upajając się swoją odpornością brnę dalej. W to co nieistotne. I jakby już łatwiej...